Lekarze rodzinni chcą bieżących informacji o leczeniu pacjenta przez specjalistę
W mediach pojawiła się informacja, że wskutek zmian w prawie, które weszły w życie 8 sierpnia br., lekarz POZ nie mógłby wypisać refundowanego leku pacjentowi z chorobą przewlekłą, jeśli ten nie dostarczy lekarzowi rodzinnemu szczegółowej informacji od specjalisty na temat leczenia. Taka interpretacja przepisów jest jednak błędna.
Sprawa dotyczy nowelizowanego rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 14 lipca 2014 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania (Dz. U. 2014 r., poz. 968). Zgodnie z nim specjalista zobowiązany jest włączyć do dokumentacji wewnętrznej kopii informacji, które zostały wydane lekarzowi POZ i dotyczyły leczenia konkretnego pacjenta.
Nowelizacja nie spowoduje jednak - wbrew medialnym spekulacjom - wydłużenia kolejek do specjalistów. Problem tkwi gdzie indziej.
- Ten zapis jest zmianą czysto techniczną, nad czym ubolewamy - lekarze rodzinni oczekują od specjalistów, żeby był wreszcie przestrzegany, a od resortu, by dostęp do takiej informacji był on-line. To leży w interesie pacjenta, naszym i płatnika - wyjaśnia dr Andrzej Masiakowski, ekspert ds. strategii Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Przypomnijmy, że obowiązek przekazania - nie rzadziej niż co 12 miesięcy - lekarzowi POZ takich informacji wynika z § 12 ust. 5 załącznika do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 6 maja 2008 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej (Dz. U. nr 81, poz. 484).
Wymiana informacji jest konieczna
Prof. Zbigniew Gaciong, konsultant krajowy w dziedzinie hipertensjologii przyznaje, że w przekazywaniu informacji między lekarzami nie ma nic niepokojącego.
- Taka forma współpracy funkcjonuje na całym świecie. Niestety, w Polsce taki zwyczaj nie funkcjonuje. Pewnie dlatego, że nie ma stosownego dokumentu; np. jest karta informacyjna, ale to jest karta pacjenta. Gdyby taki dokument był przeznaczony dla doktora, zapewne treść jego byłaby nieco inna - stwierdza konsultant.
Zaznacza, że cały zamęt informacyjny może wynikać z tego, że lekarze mają już dość biurokracji. Ponadto niektórzy lekarze rodzinni obawiają się, że NFZ nałoży na nich kary za recepty wypisywane bez uzasadnienia. - Niestety, cierpią na tym pacjenci. Mam wielu chorych, którzy się skarżą, że lekarz im nie chce wypisać recepty ze zniżką, domagając się papieru od specjalisty - przyznaje prof. Gaciong.
Podobnie uważa dr Masiakowski: - Zasada informowania lekarza POZ przez specjalistę o sposobie leczenia pacjenta obowiązywała na podstawie innego rozporządzenia. Niestety, ten zapis stał się martwy, gdyż był nagminnie nieprzestrzegany, a w projekcie nowego rozporządzenia wydanego przez MZ, po prostu zniknął - mówi ekspert PPOZ.
Wskazuje, że lekarze rodzinni byli tą zmianą zdegustowani, ponieważ uznali, że teraz w ogóle nie uzyskają informacji o tym, co się dzieje z pacjentem będącego pod opieką specjalisty.
Pojawiła się zarazem obawa - wyrażona przez lekarzy rodzinnych: "Co będzie, jeśli pacjent przyjdzie do nas po leki, a nie ma diagnozy od specjalisty? Czy ryzykujemy jako lekarze POZ, przepisując ze zniżką taki lek, czy NFZ tego nie zakwestionuje? Bo przecież nie mamy w naszej dokumentacji potwierdzonego np. rozpoznania ciężkiej postaci astmy".
W ocenie doktora Masiakowskiego dobrym rozwiązaniem byłoby, aby wreszcie informacja o stanie leczenia pacjenta przez specjalistę była dostępna on-line: - Tylko w taki sposób docierałaby do lekarzy POZ w czasie rzeczywistym. Poprawiłoby to relacje między specjalistą a lekarzem rodzinnym oraz zracjonalizowałoby ordynację lekarską.
Elektroniczna Karta Pacjenta pilnie potrzebna
Także prof. Przemysław Kardas, p.o. kierownika Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi uważa, że wszystkie rozwiązania dotyczące przekazywania informacji o stanie zdrowia pacjenta pomiędzy lekarzami powinny być wprowadzone za pomocą systemu informatycznego.
- Elektroniczna karta pacjenta, recepta i skierowanie miały zacząć funkcjonować w połowie tego roku. Niestety, znów legislacja nie nadążyła - ubolewa. - Tymczasem wszystkie zapisy prawne, o których mowa, wciąż utrzymują nas w XIX/XX wieku.
Dodaje: - Ze względu na starzenie się społeczeństwa, coraz więcej pacjentów korzysta z opieki specjalistycznej, dlatego przy obecnym stanie prawnym nic innego byśmy nie robili tylko czytali i pisali listy wysyłane do siebie - opisuje prof. Kardas.
Zastrzega, że nie deprecjonuje wagi zaświadczeń od specjalistów, a co więcej - z utęsknieniem ich wygląda, ponieważ napływają one bardzo rzadko do POZ. Tymczasem, często dla celów orzeczniczych, jest istotne, by lekarz POZ miał "podkładkę" od specjalisty.
- Kwestia refundacji jest drugorzędna. Z tym potrafimy sobie poradzić. Dużo ważniejsze jest to, abyśmy nie musieli brać na siebie odpowiedzialności np. za leczenia pacjenta z padaczką czy ciężką psychozą. Tutaj niewątpliwie wiążącą informacją jest ta potwierdzona przez specjalistę - tłumaczy prof. Kardas.
- Byłoby fantastycznie gdyby te informacje wpływały do nas w czasie rzeczywistym, czyli po wykonaniu konsultacji lub gdyby pacjent dostawał do ręki takie zaświadczenie i nam przekazywał, jednak dziś trudno to wyegzekwować - przypomina nasz rozmówca.
Z kolei prof. Jerzy Kruszewski, konsultant krajowy w dziedzinie alergologii, chociaż uważa, że dostęp do dokumentacji w sieci jest krokiem w dobrym kierunku, to jednak w jego ocenie niezwykle trudnym do realizacji z uwagi na konieczność ochrony tajemnicy lekarskiej.
- Jest jeszcze za wcześnie, by zdać się wyłącznie na rozwiązania informatyczne. Ze strony specjalistów nie byłoby żadnych problemów, aby w ten sposób przekazywać informacje lekarzom rodzinnym, jednak wciąż nie mamy gwarancji poufności danych i niezawodności sieci - zwraca uwagę prof. Kruszewski.
Dlatego uważa, że chory też powinien brać aktywny udział w relacjach lekarz specjalista - lekarz POZ, będąc chociażby nośnikiem tej informacji.
- Dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie takiej karty chorych, którą pacjent udostępniałby tylko temu lekarzowi, któremu chce. To wyklucza sytuację, że historia choroby może dostać się w niepowołane ręce - zaznacza konsultant.
Resort wyjaśnia
Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy resortu zdrowia przypomina, że w znowelizowanym rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2010 r. w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania (Dz.U. z 2014 r., poz. 177, z późn. zm.) doprecyzowano, iż w dokumentacji indywidualnej wewnętrznej dokonuje się wpisu o wydaniu dokumentacji indywidualnej zewnętrznej - zawierającego jej dokładny opis, lub załącza się jej kopię.
Podkreśla, że w ocenie ustawodawcy rozwiązanie to przyczyni się do zapewnienia kompletności dokumentacji medycznej. - W obecnym stanie prawnym nie ma wątpliwości, iż obowiązek przekazywania informacji lekarzowi POZ o rozpoznaniu, sposobie leczenia, rokowaniu, ordynowanych lekach dla danego pacjenta, będzie dotyczył wszystkich lekarzy specjalistów, a nie tylko tych, którzy posiadali umowy z Funduszem - zaznacza Krzysztof Bąk.
Wyjaśnia, że ów zapis w żaden sposób nie wpłynie na możliwość ordynowania specjalistycznych leków refundowanych przez lekarza POZ.
Warunkiem koniecznym przy wystawianiu recept na leki refundowane, w przypadku każdego lekarza uprawnionego do wystawiania takich recept (w tym także w leczeniu chorób przewlekłych), jest dysponowanie przez tego lekarza udokumentowanym rozpoznaniem schorzenia - ustalonym samodzielnie lub przez innych lekarzy.
Wydłużony czas preskrypcji
Obowiązek przekazania takiej informacji lekarzowi POZ przez specjalistę wynika z umowy zawartej z NFZ. - Dlatego zmiany wprowadzone w cytowanym wcześniej rozporządzeniu nie nakładają na lekarzy specjalistów nowych obowiązków, ani nie zmieniają uprawnień lekarzy POZ, co do dokonywania samodzielnej diagnozy - stwierdza rzecznik MZ.
Dodaje, że nowy zapis nie wydłuży kolejek do specjalistów, ponieważ „Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt zmiany rozporządzenia z dnia 8 marca 2012 r. w sprawie recept lekarskich (Dz. U. poz. 260 z późn. zm.), w zakresie możliwości wystawiania recept na następujące po sobie okresy".
- Czas na jaki może być dokonana preskrypcja zostanie wydłużony z 90 do 360 dni, co umożliwi zmniejszenie częstotliwości wizyt wyłącznie w celu uzyskania recept. Jednak to lekarz będzie decydował na jak długo może określonemu pacjentowi zalecić farmakoterapię. Zmianie ulegnie również ilość leku jaką można będzie przepisać na jednej recepcie - z 90 na 120 dni - informuje Krzysztof Bąk.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
Dodaj komentarz